Prezentujemy polskie tłumaczenie wiersza Igora Biełowa. Przełożył Wladimir Sztokman.
Igor Biełow
PAMIĘCI NATALII GORBANIEWSKIEJ
Tu mosty płonęły znów i znów,
płynęły wagony w omdleniu,
a kwiaty żelazne nie znając snu
wzrastały w kurzu więziennym.
Piliśmy z rzek płynących wstecz
milczenia martwą wodę,
tak, jakby nikt nie chciał przyjąć śmierć
za naszą i waszą swobodę.
W obłok zmieniła się mowy ciecz,
przeczytano książki „dorosłe”,
a kim jesteśmy, skonamy gdzie
nie powie ni Praga, ni Wrocław.
I tylko mieszkańcy piramid bez dna,
władcy wykopów głębokich
znów klapsy na kredyt rozdają nam,
ucztując w złamanych blogach.
Lecz nie zapomnimy, i moc naszych rąk
te dekoracje zniesie,
i gwiazdy taki zatoczą krąg,
że zadrżą naczynia w kredensie.
Wzgórza i drzewa nie pragną zmian,
zmieniając listowie i hasła,
a świat jest wdzięczniejszy od krat i od ścian,
dopóki świeca nie zgasła,
dopóki wyjście ostatnie masz,
wyjście na plac czerwony,
gdy żywe łodzie podwodne wciąż
pompują powietrze kradzione.
Przełożył z rosyjskiego Wladimir Sztokman